A oto co wyszło mi z moich miętowych fantazji:
Ponieważ nigdy nie mogę oprzeć się mnogości koralików dostępnych w necie, powstał też mały dodatek:
Testowałam tu zapięcie magnetyczne. Cóż, ma jeden niezaprzeczalny plus - bardzo łatwo się zapina, nie trzeba nawet trafić dokładnie w drugą część, a jedynie w okolicę. Magnes sam naprowadza dwie części na siebie. Jest też jeden minus - równie łatwo się odpina. Niestety, z tego typu zapięciami bardzo trzeba uważać, bo wystarczy np. zahaczyć o torebkę i pozbywamy się bransoletki, nawet tego nie zauważając. Jak dotąd nie udało mi się jej jeszcze zgubić :D
Poza tym miłością szczerą i bezgraniczną zapałałam do... bawełnianego sznureczka :) Już mam parę kolejnych pomysłów na jego wykorzystanie...
Kiedy zamawiam koraliki w internecie, zwykle podłączają się do tego zamówienia koleżanki z pracy. I tym razem tak było i powstały dwie piękne bransoletki modułowe:
Ta bransoletka jest zrobiona z plecionego plastikowego rzemyczka. Jakkolwiek strasznie by to nie brzmiało, z wyglądu z daleka niewiele się różni od zwykłego łańcuszka, a przy tym nie odbarwia się pod wpływem wilgoci:
A tutaj standardowa bransoletka modułowa:
Zawieszki do dwóch ostatnich bransoletek oczywiście zakupiłam w pasmanterii Kłębuszek przy przystanku Batorego :)
Ale jesteś pracowita :)
OdpowiedzUsuńNowa specjalizacja, jak widzę. :)
OdpowiedzUsuńNie do konca nowa, juz kiedys robilam bransoletki :) Ale to bylo dawno...
OdpowiedzUsuń