środa, 30 listopada 2011

Warsztat pudełkarza...

... czyli dalej robimy i robimy :) Dzisiaj na razie tylko pomalowałam pierwszą warstwą pudełka na następne cuksy. W rezultacie moja ulubiona czarna bluzka (dobrze, że już trochę przechodzona i używana jako podkoszulka) ma na sobie fantazyjne, złoto-perłowe mazaje, całe dłonie mam w farbie, spirytus poszedł w ruch (przy okazji dowiedziałam się, że mam jeszcze sporo niezagojonych ranek ;P), ale... pudełka pomalowane :D W weekend druga warstwa i będzie można naklejać papióry.

A tak poza tym - odkryłam nowe zastosowanie pudełka na soczewki ;P Mam trochę takich nieużywanych, więc pomyślałam, że może nadadzą się na paletki do farb :) Bardzo wygodne - można zakręcić, jeśli zostało trochę farby, a trzeba gdzieś iść, nie wysychają. Potrzeba matką wynalazków :)

2 komentarze:

  1. Proszę, proszę, jak to się rozochociła. Już się boję, co to będzie, gdy przyjedziesz do domu na Święta ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bój się, bój, już mi się śnią Twoje wykrojniki ;D

    OdpowiedzUsuń